„CIPKA” – RECENZJA FILMU ANIMOWANEGO RENATY GĄSIOROWSKIEJ

Narysowana kolorowymi pisakami animacja przypomina bajkę dla dzieci. Nic bardziej mylnego. „Cipka” jak sam tytuł wskazuje, to odkrywa przed widzami to, o czym niektórzy nawet wstydzą się pomyśleć.

Ucieczką od nudnych, rutynowych czynności, od mieszania herbaty czy beznamiętnego skakania po telewizyjnych kanałach, ma być dla bohaterki „chwila dla siebie”. A właściwie dla niej i dla jej, tytułowej, Cipki. Jednak każda próba oddania się tej, wydawać by się mogło, prostej przyjemności, kończy się fiaskiem. W wannie jest niewygodnie, kanapa jest zbyt blisko okna, a każdy dźwięk rozprasza. W końcu Cipka bierze sprawy w swoje ręce i ucieka od bohaterki, by nauczyć ją jak szukać rozkoszy.

Zabawna animacja bez zawstydzenia mówi o tematach uznawanych społecznie za tabu. Punktuje ograniczenia, narzucane zarówno przez samego człowieka, jak i otoczenie, które nie pozwala cieszyć się z własnej seksualności. Onanizm Renata Gąsiorowska pokazuje antropomorfizując waginę i choć żeński narząd płciowy jest pokazany z bliska i dosłownie, nie ma w nim ani odrobiny wulgarności. Ożywiona Cipka bardziej przypomina zwierzątko, które z powodzeniem mogłoby być bohaterem kreskówki dla dzieci.

Grube kreski animacji postawione zaledwie trzema kolorami pisaków znikają, gdy Cipka doprowadza swoją właścicielkę do orgazmu. Ostre kształty zamieniają się w korowód barwnych plam, które bez skrępowania zalewają ekran. Pojawiające się kształty pulsują w rytm elektronicznej muzyki, dając poczucie niczym nieograniczonej wolności. Uczucia towarzyszące seksualnemu uniesieniu, które w ten sposób wydobywa reżyserka uzupełniają zabawne sceny filmu, dając lekką, ale i celną w przesłaniu animację.

Dagmara Marcinek