Film rozpoczyna się dość spokojnie bliskim portretem jeden z pacjentek. Studenci proszą kobietę, aby się uśmiechnęła, a następnie wykonała kilka zabawnych min. Całość ma nieco żartobliwy, ciepły ton, ale już za moment tempo wydarzeń diametralnie przyśpiesza, a dynamiczna muzyka elektroniczna zapowiada to, co reżyser sobie zamierzył – widz ma poczuć się jak bohaterowie w danym momencie, być maksymalnie blisko emocji studentów. Razem z adeptami zostajemy wrzuceni w wir ich pracy, w szereg sytuacji nerwowych, pełnych napięcia. W filmie Drzewieckiego młodzi ludzie mierzą się wieloma rzeczami po raz pierwszy, m.in. na własnej skórze doświadczają kontaktu z upartymi pacjentami – świetna scena, w której jedna z praktykantek próbuje przekonać starszą panią do pozostania w szpitalu. Przede wszystkim jednak muszą zmierzyć się z samy sobą, pokonać strach i postawić pierwsze kroki w zawodzie. W jednej sekundzie doświadczają śmierci pacjenta, aby za moment pędzić na ratunek kolejnej osoby. Co jest w głowach studentów? Co czują? Jak sobie z tym wszystkim radzą? Drzewiecki stara się przybliżyć nam bohaterów jak najbardziej, abyśmy mogli poczuć ich rozterki.
Bardzo ciekawie w “Odprawie” przedstawiona została relacja studentów ze starszymi lekarzami. Przełożeni pomagają jak mogą, uczą, egzekwują sprawdzają i towarzyszą przy pierwszych próbach. Nie zostawiają adeptów nawet w najgorszych sytuacjach, zawsze służą wsparciem, radą i przygotowują na najgorsze: każdy z was będzie miał swój cmentarz, to pewne – mówi jeden z lekarzy, kiedy młodzi mierzą się ze śmiercią pacjentów.
„Odprawa” to film, który złożony jest z cierpliwych, czujnych obserwacji, które przy sprawnym montażu tworzą mały, uniworalny traktat o dorastaniu. Nie przekłamując i podążając za tym, co daje życie udało się Drzewieckiemu sportretować ludzi na progu dorosłego życia.