ANIM: POL­SKIE ANI­MA­CJE Z NA­GRO­DA­MI NA IS­LANDZ­KIM FE­STI­WA­LU

Jak co roku na is­landz­kim The Pi­ge­on In­ter­na­tio­nal Film Fe­sti­val nie za­bra­kło pol­skich pro­duk­cji, co prze­ło­ży­ło się na na­gro­dy dla „Księ­cia w cu­kier­ni” Ka­ta­rzy­ny Agop­so­wicz oraz „We Have One Heart” Ka­ta­rzy­ny Wa­rze­chy.

The Pi­ge­on In­ter­na­tio­nal Film Fe­sti­val to sto­sun­ko­wo nowe wy­da­rze­nie na fe­sti­wa­lo­wej mapie świa­ta, ale jego or­ga­ni­za­to­rzy są bar­dzo am­bit­ni i otwar­ci na rynek mię­dzy­na­ro­do­wy.  Jest miej­sce na róż­no­rod­ne ga­tun­ki i formy, nie unika się eks­pe­ry­men­tów, ale też fil­mów już zna­nych i lu­bia­nych i to z ca­łe­go świa­ta, choć z na­ci­skiem na wy­bra­ny kraj go­ścin­ny. W tym roku or­ga­ni­za­to­rzy po­sta­wi­li na re­tro­spek­ty­wę kina irań­skie­go i pol­skie­go.

Fak­tycz­nie w pro­gra­mie można było zna­leźć sporo do­brych pol­skich pro­duk­cji. Wśród nich zna­la­zły się też na­gro­dzo­ne krót­ko­me­tra­żo­we ani­ma­cje –  „Ksią­żę w cu­kier­ni” Ka­ta­rzy­ny Agop­so­wicz oraz „We Have One Heart” Ka­ta­rzy­ny Wa­rze­chy.

„Ksią­żę w cu­kier­ni” to z po­zo­ru żar­to­bli­wa opo­wiast­ka o szczę­ściu. Bo „ze szczę­ściem są same kło­po­ty” – mówi Duży Ksią­żę i mnoży przy­kła­dy owych kło­po­tów. Jego roz­mów­czy­nią jest Kak­tu­si­ca, ucie­le­śnie­nie bez­tro­ski, nie­fra­so­bli­wo­ści, pro­stej ra­do­ści życia, lecz przy tym żywa, in­te­li­gent­na umy­sło­wość po­tra­fią­ca w roz­mo­wie za­pę­dzić Księ­cia w kozi róg. Ta fi­lo­zo­ficz­na przy­po­wiast­ka o pew­nej parze je­dzą­cej ciast­ka w ka­wiar­ni do­ty­ka spraw fun­da­men­tal­nych i bli­skich każ­de­mu – ulot­no­ści szczę­ścia, tego, że nie za­wsze umie­my je do­strzec, nie wspo­mi­na­jąc już o tym, żeby prze­żyć je jak naj­peł­niej.

Z kolei film Wa­rze­chy to in­tym­ny do­ku­ment ani­mo­wa­ny. Po śmier­ci matki Adam od­naj­du­je ko­re­spon­den­cję, wy­mie­nia­ną przed laty przez ro­dzi­ców: Polkę i miesz­ka­ją­ce­go w Iraku Kurda. Dla Adama to oka­zja, by do­wie­dzieć się cze­goś wię­cej o ojcu, któ­re­go nigdy nie po­znał. Po­łą­cze­nie ani­ma­cji ry­sun­ko­wej z ma­te­ria­ła­mi ar­chi­wal­ny­mi po­zwa­la prze­nieść się nie­mal 40 lat wstecz, po­czuć emo­cje łą­czą­ce ży­ją­cych w róż­nych czę­ściach świa­ta za­ko­cha­nych oraz od­kryć nie­zwy­kłą ta­jem­ni­cę ro­dzin­ną.

Warto zaj­rzeć na stro­nę fe­sti­wa­lu, by za­po­znać się z pro­gra­mem mi­nio­nej edy­cji.